Chiński odrzutowiec J-11 z czterema rakietami powietrze-powietrze ścigał amerykański samolot P-8A Poseidon z dziennikarzami Wall Street Journal na pokładzie
Pod koniec lutego samolot myśliwski J-11 Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej przez około godzinę leciał za amerykańskim samolotem patrolującym okręty podwodne P-8A Poseidon. Incydent miał miejsce na niebie nad Morzem Południowochińskim.
Co wiadomo.
Uzbrojony w cztery rakiety powietrze-powietrze odrzutowiec J-11 przeleciał w odległości kilkudziesięciu metrów od P-8A Poseidon. Załoga Boeinga odebrała wiadomość ze stacji naziemnej. Urzędnicy Armii Ludowo-Wyzwoleńczej ostrzegli, że Poseidon zbliża się do chińskiej przestrzeni powietrznej i zażądali, by zachował bezpieczną odległość.
Amerykańscy urzędnicy stwierdzili, że takie incydenty zdarzają się ostatnio coraz częściej. Na przykład pod koniec ubiegłego roku J-11 przeleciał w odległości kilku metrów od amerykańskiego samolotu RC-135 Rivet Joint. Chiny ze swej strony oskarżają USA o szpiegowanie samolotami patrolowymi nad Morzem Południowochińskim. Pekin utworzył w tym regionie bazy wojskowe na sztucznych wyspach, co prowadzi do konfrontacji z innymi narodami.
Samoloty USA regularnie latają nad Morzem Południowochińskim. Jednym z wyzwań jest naprawa militaryzacji sztucznych wysp. W czasie incydentu z J-11 dziennikarze Wall Street Journal znajdowali się na pokładzie P-8A Poseidon. Załoga używała kamer i radaru do monitorowania statków i obiektów na wyspach.
J-11 zbliżył się do Posejdona kilkadziesiąt mil na północ od Wysp Paracelskich, do których roszczenia zgłaszają Chiny i Wietnam. Załoga P-8A odpowiedziała, że znajduje się w międzynarodowej przestrzeni powietrznej. Z chińskiej stacji naziemnej nadeszło wtedy ostrzeżenie "no-go".
P-8A ominął wyspy na południe i skierował się dalej przez Morze Południowochińskie. Gdy samolot opuścił rejon Wysp Paracelskich, chiński myśliwiec J-11 zaprzestał pościgu. Chińskie MSZ nie skomentowało incydentu, a Poseidon przeleciał nad dwoma wojskowymi niszczycielami i wylądował na japońskiej wyspie Okinawa.
Źródło: WSJ