Ponad 30 procent amerykańskich okrętów podwodnych wycofanych ze służby - USA przegrywają z Chinami
Duża liczba myśliwców, które nie są gotowe do walki, to nie jedyny problem amerykańskiej armii. Trudna sytuacja z atakującymi okrętami podwodnymi jest również bólem głowy dla Ministerstwa Obrony.
Co wiadomo
Marynarka Wojenna Stanów Zjednoczonych poinformowała, że 18 z 49 okrętów podwodnych zostało wycofanych z eksploatacji i jest w trakcie naprawy. Oznacza to, że służba nie jest w stanie wykorzystać 37 procent swoich okrętów podwodnych w stosunku do celu wynoszącego 20 procent.
Dowództwo dostarczyło później zaktualizowane dane pokazujące, że prace konserwacyjne nadal trwały na 16 z 49 okrętów podwodnych pod koniec ubiegłego miesiąca. 32% to wciąż znacznie powyżej celu. Sytuacja ta stawia Stany Zjednoczone w bardzo niekorzystnej sytuacji w starciu z liczebnie przewyższającą je flotą Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej.
Problemy te znacznie zmniejszyły liczbę amerykańskich okrętów podwodnych o napędzie nuklearnym. Ogranicza to zdolność Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych do wykonywania codziennych misji i uniemożliwia zwiększenie obciążenia operacyjnego okrętów podwodnych, które są w służbie.
W 2017 r. wskaźnik wycofanych ze służby okrętów podwodnych wynosił 28 procent. Pięć lat później wzrósł on do 33 procent. Z kolei najlepszym rokiem pod względem gotowości bojowej dla Marynarki Wojennej USA był rok 2015, kiedy tylko 19 procent okrętów podwodnych szturmowych (10 z 53 jednostek) było w naprawie.
Departament Obrony USA uważa siły podwodne za kluczową przewagę nad chińską marynarką wojenną. Należy tutaj zauważyć, że wszystkie okręty podwodne klasy Ohio są w stanie operacyjnym.
Te konkretne strategiczne krążowniki rakietowe są nosicielami międzykontynentalnych pocisków balistycznych Trident II z głowicami nuklearnymi. Ponadto klasa Ohio obejmuje kwartet okrętów podwodnych o napędzie jądrowym z pociskami manewrującymi Tomahawk.
Źródło: Bloomberg