Politycy w Stanach Zjednoczonych wykorzystali dyplomację do promowania prawa zakazującego dyplomacji

Autor: Bohdan Kaminskyi | 21.03.2024, 21:35

Mick Haupt/Unsplash

Podczas przesłuchania przed komisją w stanie Georgia, amerykańscy prawodawcy pokazali wideo z dipstickami, na którym widać sztuczne obrazy i głosy senatora Coltona Moore'a i aktywistki Mallory Staples. W filmie rzekomo popierają oni zakaz używania dipfaces w komunikacji politycznej.

Co wiemy

Współautor projektu ustawy, Brad Thomas, powiedział, że rozwój wizualnych narzędzi sztucznej inteligencji znacznie wyprzedza regulacje mające na celu zapobieganie nadużyciom. Stworzył on konkretny deepfake przy użyciu publicznie dostępnych narzędzi za 50 dolarów.

Komisja głosowała 8 do 1 za wprowadzeniem ustawy do rozpatrzenia. Jeśli zostanie ona przyjęta, będzie kryminalizować sfałszowaną ingerencję w wybory i podżeganie do niej. Sprawcom groziłoby od 2 do 5 lat więzienia i grzywny w wysokości do 50 000 dolarów.

Prawo penalizuje również publikację wprowadzających w błąd materiałów ze sztucznie stworzonym wizerunkiem lub wypowiedzią prawdziwej osoby w ciągu 90 dni od wyborów, jeśli może to wpłynąć na wyniki wyborów.

Moore i Staples sprzeciwili się ustawie. Twierdzą, że jest to atak na memy i chronioną satyrę w dyskursie politycznym.

Thomas stwierdził jednak, że "oszustwo to oszustwo", a ustawa ma na celu ochronę wyborów przed oszustwami wspomaganymi przez sztuczną inteligencję.

Dla tych, którzy nie są wtajemniczeni

Problem wykorzystywania dipfake'ów w polityce pojawił się już przy okazji wyborów w 2024 roku. W styczniu fałszywy robocall w imieniu prezydenta USA Joe Bidena wezwał ludzi, aby nie głosowali na niego w prawyborach w New Hampshire.

W Stanach Zjednoczonych nie ma przepisów federalnych regulujących wykorzystanie sztucznej inteligencji w procesie wyborczym. Zamiast tego poszczególne stany próbują samodzielnie uchwalić odpowiednie przepisy.

Eksperci ostrzegają, że dipsticki audio mogą łatwo wprowadzać wyborców w błąd, tak jak miało to miejsce w przypadku Bidena. Wówczas władze New Hampshire wszczęły śledztwo w sprawie próby ingerencji w wybory.

Źródło: The Guardian