Pracownik G2a chciał obronić reputację sklepu, ale tylko rozgniewała graczy
W zeszłym tygodniu na handlowej placówce G2A doszło do skandalu związanego ze sprzedażą skradzionych kluczy do gier i wygląda na to, że firma nie może się stąd wydostać.
Kontynuacja opowieści
Wczoraj GG opowiedziała o potyczce pomiędzy sklepem a deweloperom rowerowego wyścigu Descenders. Twórcy gry zauważyli, że z kluczami, które są sprzedawane na stronie, nie wszystko jest czyste, ale przedstawiciel placówki ostro odpowiedział. W rezultacie, niezadowolony deweloper napisali petycję, porzucając potyczkę, ale G2a postanowił umieścić swój punkt widzenia.
Autor witryny Indie Games Plus otrzymał list, w którym przedstawiciel firmy zaoferował do publikowania „bezstronnego artykułu.” Raport mówi, że G2a postanowił wyjaśnić zasadę działania serwisu, opowiadając dlaczego sprzedawcy bez skrupułów nie mogą rozprowadzać na miejscu kradzionych kluczy. Nieufność dziennikarza wzbudziała prośba o opublikowanie wstępnie napisanego materiału bez oznakowania sponsoringu.
{% Odpowiedź 187%}
Dziennikarz PC Gamer powiedział, że publikacja artykułów promocyjnych bez wyraźnego wskazania źródła narusza reguły US Federal Trade Komisji i Urzędu standardów reklamowych w Wielkiej Brytanii.
Autor Indie Games Plus odrzucił propozycję publikując kawałek piśmie na swojej stronie na Twitterze. Oficjalna G2a konto nie pozostawiać bez odpowiedzi stanowisko, pisząc, że to prawda pracownik spółki, ale wiadomość została wysłana bez zgody administracji.
These e-mails were sent by our employee without authorization, for which we apologize to @SomeIndieGames and the 9 (!) other media outlets he sent this proposal to. He will face strict consequences, as this is absolutely unacceptable.
— G2A.COM (@G2A_com) 08 lipca 2019
{% Odpowiedź 188%}