Od nieudanego urządzenia do gotowania ryżu do triumfu PlayStation: historia Akio Mority

Autor: Anry Sergeev | 17.04.2025, 09:00
Od nieudanego urządzenia do gotowania ryżu do triumfu PlayStation: historia Akio Mority

W 1945 roku, pośród ruin powojennego Tokio, 24-letni fizyk czyta w gazecie, że w zrujnowanym domu towarowym otwarto prowizoryczny warsztat naprawy radia. Założycielem jest jego starszy kolega z laboratorium wojskowego. W ciągu kilku dni młody człowiek rzuca prestiżową pracę nauczyciela fizyki, pakuje walizki i wyjeżdża do stolicy. Nie ma prawie żadnych pieniędzy. Kraj jest zrujnowany, brakuje żywności i nie ma nadziei na ożywienie gospodarcze. Ale w piwnicy, w której naprawia radio, rodzi się firma, która zmieni muzykę i telewizję w ciągu kilku dekad i wyniesie postrzeganie marki "Made in Japan" w stratosferę. Fizyk nazywa się Akio Morita i robi coś, co brzmi jak wyzwanie rzucone bogom przez syna tradycyjnej japońskiej rodziny - odmawia odziedziczenia biznesu ojca i zajmuje się elektroniką. W liście do rodziny pisze, że chce tworzyć nowe rzeczy, a nie powtarzać stare. Decyzja ta jest postrzegana jako zdrada. Ale ten krok będzie pierwszym w budowaniu firmy Sony, która później podbije świat.

Ten tekst opowiada o tym, jak mały start-up w rozdartym wojną kraju stał się globalną firmą i dlaczego Sony stało się ikoną nie tylko technologii, ale także stylu życia. Który z jej produktów zapoczątkował reakcję łańcuchową sukcesu, a który mógł wszystko zrujnować. To opowieść o wielkich decyzjach i niefortunnych (ale pouczających) porażkach. I, co najważniejsze, o tym, dlaczego dziedzictwo Akio Mority wciąż żyje, nawet gdy Sony nie jest już takie samo.

Szybka przemiana

Od spadkobiercy producenta sake do fizyka

Akio Morita urodził się 26 stycznia 1921 roku w Nagoi, w świecie, w którym słowo "tradycja" znaczyło więcej niż dyplom. Jego rodzina działała w branży od 1665 roku, kiedy to zaczęła warzyć sake, produkować pastę miso i butelkować sos sojowy w wiosce Kosugaya. Morita był pierwszym synem w rodzinie i piętnastym (!) spadkobiercą rodu, co oznaczało, że jego ścieżka była już ustalona: kontynuować biznes, nie zepsuć nazwiska i utrzymać poprzeczkę wysoko.


Morita Kyuzaemon i jego 4-miesięczny syn Akio. Ilustracja: akiomorita.com

Jego ojciec, Kyuzaemon, wychował go na następcę firmy - od dzieciństwa uczył go dyscypliny, jakości i długoterminowego myślenia. Był to rodzaj korporacyjnej akademii wbudowanej w codzienne życie. I choć Morita później krytykował zachodnie firmy za ich obsesję na punkcie krótkoterminowych zysków, to właśnie poduszka finansowa od jego rodziny pozwoliła mu podjąć ryzyko budowania firmy na zgliszczach powojennej Japonii.

Kolejny wpływ pochodził z mniej oczekiwanego miejsca - od jego matki. Zaszczepiła w nim miłość do muzyki klasycznej. Rodzina była jedną z pierwszych w kraju, która kupiła RCA Victrola, gramofon, który nie tylko odtwarzał płyty, ale także wzbudził zainteresowanie Mority elektroniką i dźwiękiem. W ten sposób przyszły założyciel Sony dorastał z połączeniem twardej szkoły biznesu w domu i miękkiej pasji do technologii. Połączenie, które uczyniło go niebezpiecznym - dla szablonów.


Gramofon RCA Victrola. Ilustracja: Flickr

Chociaż przez całe życie był szkolony w zakresie beczek sake, serce Mority od dawna wędrowało w innym kierunku - w kierunku formuł, przewodów i sygnałów.

Nie pociągał go handel, ale precyzja: matematyka, fizyka, elektronika.

Kiedy był nastolatkiem, zbudował własną amatorską stację radiową - nie dlatego, że musiał do kogoś zadzwonić, ale dlatego, że chciał zrozumieć, jak to wszystko działa.

Jego pasja była tak głęboka, że studia niemal poszły na marne. Ale po gwałtownym przejściu na tryb "wkuwania", w końcu dostał się do prestiżowej Ósmej Szkoły Średniej, gdzie podjął kurs fizyki. W 1944 roku Morita ukończył Osaka Imperial University z dyplomem z fizyki i co najmniej kilkoma pomysłami w głowie. I to właśnie to naukowe wykształcenie pozwoliło mu później nie tylko zarządzać firmą, ale także zrozumieć, co tworzy i dlaczego. W Sony nigdy nie był "tylko menedżerem" - był osobą, która wiedziała, jak brzmi przyszłość na poziomie częstotliwości.

Toczyła się wojna. Podczas gdy inni dostawali wezwania do wojska, Akio Morita - już z dyplomem z fizyki w kieszeni - wstąpił do japońskiej marynarki wojennej. Otrzymał mundur porucznika i, biorąc pod uwagę jego wykształcenie techniczne, został przydzielony do jednostki technicznej w bazie lotniczej Yokosuka i poinstruowany, jak pracować z termicznymi systemami naprowadzania i urządzeniami noktowizyjnymi. Wojna to horror, ale dla Mority był to czas, w którym fizyka nagle zmieniła się z teorii w praktykę.

To właśnie tam, pośród schematów i terminów w stylu "musi być na wczoraj", poznał człowieka, który zmienił wszystko - Masaru Ibukę. Starszy o 13 lat, bardziej doświadczony inżynier, znany już w kręgach technicznych, Ibuka był przedstawicielem przemysłu w Wojskowym Komitecie Naukowym. Od ich pierwszej rozmowy, obaj nawiązali coś więcej niż współpracę: była to intelektualna chemia.

Morita postrzegał Ibukę jako wynalazcę z ogniem w oczach, a Ibuka postrzegał Moritę jako faceta, który równie dobrze rozumiał zarówno schemat, jak i rynek.

Wspólnie przeanalizowali nie tylko sprzęt, ale i całą wojnę. Ich wspólny wniosek był prosty i bolesny: Japonia przegrała nie tylko z powodu strategii, ale z powodu zacofania technologicznego. Ta myśl nigdy nie opuściła jego umysłu, nawet po kapitulacji. Kiedy wszystko się skończyło, Morita wrócił na krótko do klasy, aby uczyć fizyki, ale już wiedział, że zbyt wiele pomysłów zostało niewykorzystanych. A kiedy Ibuka zdecydował się założyć własną firmę elektroniczną po wojnie, Morita nie tylko się zgodził. Był już gotowy.

Narodziny Sony: powojenny chaos, lutownica i 375 dolarów na start

Prawdziwa historia Sony zaczyna się nie od błyszczących logo czy sal konferencyjnych, ale od wraków. We wrześniu 1945 roku, gdy Tokio wciąż parowało po bombardowaniu, Masaru Ibuka otworzył mały warsztat naprawy radia w zrujnowanym budynku domu towarowego Shirokiya w dzielnicy Nihonbashi. W powietrzu unosił się kurz, a w umysłach ludzi panował niepokój i głód informacji. Ibuka i jego zespół naprawiają radia i montują konwertery krótkofalowe, aby dać ludziom szansę usłyszenia świata poza ruinami.

Mniej więcej w tym czasie Akio Morita, który właśnie wrócił do domu z wojny, czyta artykuł w gazecie o swoim starym znajomym z marynarki, który zajął się elektroniką. Natychmiast pisze list. Ibuka odpowiada krótko i na temat: "Przyjedź do Tokio". Morita rzuciła pracę nauczycielki w Tokijskim Instytucie Technologii i dołączyła do firmy. W dniu 7 maja 1946 r. założyli firmę o nazwie Tokyo Tsushin Kogyo K.K. - Tokyo Telecommunications Engineering Company. Świat jeszcze jej nie zna, ale za kilka lat stanie się znana jako Sony.


Akio Morita i Masaru Ibuka, 1946 rok. Ilustracja: Sony

Zaczynali z 20 pracownikami i kapitałem początkowym w wysokości 190 000 jenów, co w tamtym czasie wynosiło około 375 dolarów. Znaczna część tej kwoty została zapewniona przez rodzinę Mority, co automatycznie uczyniło ją największym wczesnym udziałowcem. Pierwszym prezesem firmy był teść Ibuki, Tamon Maeda, były minister edukacji. Ale prawdziwy manifest, pierwszy dokument firmy, został napisany przez samego Ibukę. Nie chodziło w nim o zyski, rynki czy dominację. Chodziło o ideę: stworzenie miejsca, w którym inżynierowie pracują swobodnie, z otwartym umysłem i tworzą coś, co pomoże odbudować kulturę całego kraju.

...stworzyć idealną fabrykę, która podkreśli ducha wolności i otwartości, która przyczyni się do rozwoju japońskiej kultury poprzez technologię.

Sony nie narodziło się jako firma. Zaczęło się jako ambicja stworzenia nowej Japonii - z lutownicą, pomysłem i bardzo ograniczonym budżetem.

Technik i strateg: jak Ibuka i Morita uzupełniali się nawzajem

W biznesie wiele partnerstw kończy się na etapie "niedopasowanych wizji". W przypadku Masaru Ibuki i Akio Mority było wręcz przeciwnie - zgrali się tak dobrze, że historycy nazywają to jedną z "najbardziej produktywnych i interesujących współpracy biznesowych w XX wieku".

Ibuka był technikiem do szpiku kości - wynalazcą, inżynierem, człowiekiem, który widział elektronikę, zanim jeszcze pojawiła się na półkach sklepowych. Był siłą napędową wszystkich przełomowych rozwiązań, od radia tranzystorowego po pierwsze przenośne magnetofony. Morita również miał wykształcenie techniczne, ale jego żywiołem były finanse, strategia i globalne ambicje. Nie myślał o tym, jak działa urządzenie, ale o tym, kto je kupi i dlaczego - i jak upewnić się, że ten zakup zostanie zapamiętany.

Ten duet był głównym motorem wzrostu Sony.

Ibuka stworzył produkt, Morita stworzył rynek.

Jeden był geniuszem w laboratorium, drugi wizjonerem w prezentacjach, kontaktach i zrozumieniu kultury innych krajów. Morita zapewnił stabilność finansową (w tym dzięki więzom rodzinnym) i strategiczne ukierunkowanie, które pozwoliło wynalazkom Ibuki trafić do sklepów na całym świecie, a nie pozostać w szufladzie. Indywidualnie byli silni. Razem stanowili kombinację, bez której nie istniałoby ani Sony, ani wszystko, co dziś rozumiemy pod pojęciem "japońskiej jakości".

Pierwsze produkty i wyzwania

We wczesnych latach TTK (przyszłego Sony) nie było nic poza lutownicą, kilkoma zdeterminowanymi inżynierami i mnóstwem entuzjazmu. Żadnych maszyn, żadnego prawdziwego kapitału początkowego. Ale była główna waluta tamtych czasów - pomysłowość. I to się opłaciło. Wśród pierwszych produktów firmy znalazły się elektryczna kuchenka do gotowania ryżu (nieudany prototyp, który nigdy nie wszedł do masowej produkcji - ryż, który produkował, był albo surowy, albo gotowany na beton) i poduszki grzewcze. Rozwiązania dla gospodarstw domowych w kraju, w którym brakowało nawet elektryczności. Żaden z tych gadżetów nie był przełomowy, ale pokazał, że zespół myśli nieszablonowo i stara się przewidzieć potrzeby, zanim staną się one oczywiste.


Eksperymentalna kuchenka do gotowania ryżu: prosta konstrukcja wykonana z aluminiowych elektrod w drewnianej wannie nie spełniła swojego zadania - ryż okazał się surowy lub rozgotowany, w zależności od rodzaju i ilości wody. Ilustracja: Wikipedia

Pierwszym prawdziwym przełomem miał być pierwszy japoński magnetofon, Type-G, wprowadzony w 1950 roku. Oparta na wczesnych projektach Ibuki maszyna faktycznie działała, nagrywała dźwięk - i wyglądała jak sprzęt laboratoryjny. Był ciężki, nieporęczny i zbyt drogi dla masowego użytkownika. Sprzedaż była... powiedzmy, skromna.


Pierwszy magnetofon, model Type-G, został wprowadzony w 1950 roku. Ilustracja: Sony

Dla tych, którzy chcą wiedzieć więcej

Do stworzenia tego magnetofonu potrzebna była taśma magnetyczna - technologia, która w tamtym czasie po prostu nie istniała w Japonii. Po otrzymaniu próbki taśmy z amerykańskiego urządzenia, inżynierowie rozpoczęli prawdziwe badania chemiczne: podzielili taśmę, zbadali jej skład i rozpoczęli eksperymenty we własnym laboratorium.

Kluczowym składnikiem był tlenek żelaza, który musiał być równomiernie nałożony na celuloidową bazę. Ze względu na brak specjalistycznego sprzętu, mieszankę przygotowywano dosłownie ręcznie - mieszając tlenek z lakierem do płytek kuchennych i nakładając go pędzlem. Rezultat był często rozmazany, popękany lub nie trzymał dźwięku, ale inżynierowie wytrwale poszukiwali idealnej formuły. Przetestowali 117 rodzajów lakieru i przeprowadzili ponad 400 prób, zanim osiągnęli stałą jakość, która pozwoliła im uruchomić pełną produkcję. Ten przełom technologiczny był pierwszym dużym zwycięstwem młodej firmy - i podstawą przyszłych innowacji.

Nazwa Sony: Tworzenie globalnej tożsamości

Ale to właśnie ta porażka stała się kluczowym momentem dla Mority. Zdał on sobie sprawę z tego, co stało się podstawą całej filozofii marketingowej Sony: sama technologia to nie sukces. Jeśli chcesz, aby innowacja została kupiona, musisz nie tylko ją stworzyć, ale także wyjaśnić, sprzedać i, co najważniejsze, stworzyć dla niej rynek, jeśli jeszcze nie istnieje. To bolesne doświadczenie zmusiło Moritę do zadawania nie tylko technicznych, ale także marketingowych pytań przed rozpoczęciem rozwoju produktu - i dlatego Sony stało się później mistrzem nie tylko elektroniki, ale także pożądania.

Kiedy TTK zaczęło spoglądać poza granice Japonii, Ibuka i Morita szybko zdali sobie sprawę, że nazwa "Tokyo Tsushin Kogyo" brzmiała jak zaklęcie dla globalnego rynku - długie, niezgrabne i niemożliwe do zapamiętania. Nawet w kraju skracano ją do Totsuko, a dla obcokrajowców była nie do przyjęcia. Pomysły takie jak TTK czy Tokyo Teletech zostały odrzucone, albo z powodu konfliktów z innymi firmami, albo dlatego, że były po prostu nudne. Usiedli ze słownikami i zaczęli wymyślać.

Tak narodziło się słowo Sony.

Powstało ono z połączenia łacińskiego "sonus" (dźwięk) i amerykańskiego slangowego słowa "sonny" - jak nazywano inteligentnych facetów w latach 50-tych. W Japonii przydomek ten był również popularny, a Morita i Ibuka szczerze wierzyli, że chodzi właśnie o nich.

Pierwszym produktem z nowym logo było radio tranzystorowe TR-55 w 1955 roku. W 1958 roku firma oficjalnie stała się Sony Corporation. Była to szalenie odważna decyzja jak na ówczesną Japonię i oczywiście wywołała opór. Na przykład Mitsui Bank chciał czegoś w rodzaju Sony Electronic Industries, aby wszystko było jasne i spójne. Ale Morita twardo obstawał przy swoim: marka powinna być krótka, międzynarodowa i niezwiązana z konkretną branżą.


Pierwszym produktem pod marką Sony jest radio tranzystorowe TR-55. Ilustracja: Sony

W ten sposób Sony stało się nie tylko nazwą, ale strategicznym wyborem. Był to pierwszy wyraźny sygnał, że Morita myślał nie jako wewnętrzny przedsiębiorca, ale jako architekt globalnej marki. A fakt, że nazwa została wymyślona na podstawie słownika, tylko dodaje głębi tej historii.

Rewolucja tranzystorowa

W latach pięćdziesiątych firma Sony zrobiła coś, co stało się jej znakiem rozpoznawczym: wykorzystała technologię, którą wszyscy uważali za wojskową, i przekształciła ją w produkt masowy, który zmienił nawyki milionów ludzi. Po wizycie Masaru Ibuki w USA w latach 1952-1953, firma uzyskała licencję od Bell Labs na wykorzystanie tranzystorów, najnowszych mikroskopijnych komponentów w tamtym czasie, które obiecały zrewolucjonizować elektronikę.

Inne firmy w tamtym czasie patrzyły na tranzystory z góry - dosłownie: były one postrzegane jako komponent dla wojska. Ibuka i Morita widzieli w nich szansę na stworzenie czegoś dla świata cywilnego. W 1955 roku wprowadzono TR-55, pierwsze japońskie radio tranzystorowe, a następnie TR-72 i TR-6, jeszcze bardziej udane modele. Jednak prawdziwy przełom nastąpił w 1957 roku wraz z TR-63, które Sony pozycjonowało jako pierwsze na świecie "kieszonkowe" radio.


Sony TR-63 było pierwszym "kieszonkowym" radiem producenta i pierwszym udanym modelem eksportowym - w tamtym czasie najmniejszym na świecie. Ilustracja: Sony

Był tylko jeden mały problem - to "kieszonkowe" radio nie mieściło się w standardowej kieszeni koszuli. Morita znalazł wyjście - dał swoim sprzedawcom koszule z powiększonymi kieszeniami. W ten sposób marketing stał się nie tylko dodatkiem, ale narzędziem do kształtowania nowych zachowań. Dzięki TR-63 Sony weszło na rynek amerykański i trafiło do grupy odbiorców, której inni nawet nie zauważyli - nastolatków. Osobiste, przenośne urządzenie, które można było zabrać wszędzie - to był początek ery mikroelektroniki dla konsumentów. Po raz pierwszy Sony nie tylko sprzedało urządzenie. Stworzyło rynek, przewidziało pragnienie i przekonało ludzi, że życie bez tego radia nie będzie takie samo. Japońska elektronika nie jest kompromisem, ale przyszłością. A potem zrobiło to jeszcze raz i jeszcze raz.

W 1968 roku Sony ponownie wykroczyło poza standardy, wprowadzając kolorowy telewizor Trinitron (model KV-1310), jeden z najbardziej udanych produktów w historii firmy. W czasach, gdy telewizory były w najlepszym razie mętnym bałaganem kolorów, Trinitron wytwarzał obraz, który był naprawdę imponujący. Był to przełom zarówno w technologii, jak i percepcji: Sony już nie tylko konkurowało, ale wyznaczało poprzeczkę.


Pierwszy telewizor Sony Trinitron: dwa razy jaśniejszy niż standardowe modele i kluczowy przełom w telewizji kolorowej. Ilustracja: Sony

Trinitron był nie tylko komercyjnym hitem. W 1972 r. (niektóre źródła mówią o 1973 r.) technologia ta zdobyła pierwszą w historii Sony nagrodę Emmy za osiągnięcia inżynieryjne, co oficjalnie ugruntowało status firmy jako lidera technicznego. Prezesem Sony w tym czasie był Akio Morita i to on stał za strategią, która przekształciła telewizor z mebla w emocje.

Era Walkmana

Być może żadne urządzenie nie uosabia intuicji Mority i ducha innowacji Sony bardziej niż Walkman. Pomysł narodził się z prostego pragnienia: sam Morita chciał słuchać muzyki podczas spaceru - nie po to, by ciągnąć radio do parku, nie po to, by przeszkadzać innym, ale po to, by mieć osobistą "bańkę dźwiękową". Masaru Ibuka również miał podobne pragnienie i zwykł nosić ze sobą przenośny odtwarzacz kasetowy podczas swoich podróży. Zdecydowali więc, że nadszedł czas, aby stworzyć coś mniejszego, lżejszego i bardziej osobistego.

Morita nalegał na koncepcję prostego odtwarzacza bez głośników i nagrywania - tylko słuchawki, baterie i muzyka. Pomysł wzbudził opór nawet w Sony: "Kto kupiłby odtwarzacz, który nie nagrywa?". Morita przyjął jednak najtwardszą możliwą postawę: według legendy obiecał podać się do dymisji, jeśli urządzenie nie będzie się sprzedawać. 1 lipca 1979 roku Walkman TPS-L2 został wprowadzony na rynek japoński i okazał się nie tylko dobrą rzeczą, ale i ogromnym sukcesem.


Pierwszy Walkman: pomimo sceptycyzmu spowodowanego brakiem nagrywania, stał się światowym hitem i wyznaczył nowy styl życia. Ilustracja: Sony

Po premierze firma zaczęła promować odtwarzacz pod różnymi nazwami: Soundabout w USA, Stowaway w Wielkiej Brytanii i Freestyle w Australii. Morita był wściekły: ta strategia osłabiła markę. Nalegał na jedną nazwę - Sony Walkman - i rozpoczął kampanię, w której urządzenia były dystrybuowane wśród celebrytów i muzyków - wpływowych osób tamtych czasów.

Walkman stał się globalnym fenomenem kulturowym. Po raz pierwszy ludzie mogli nosić ze sobą muzykę - nie jako szum w tle, ale jako osobistą ścieżkę dźwiękową do własnego życia. Sprzedano setki milionów urządzeń, a sama marka stała się ikoną - nie tylko sukcesu technicznego, ale stylu życia. Nie było to zwycięstwo rynku, ale zwycięstwo intuicji Mority, który był w stanie usłyszeć pragnienia konsumentów, nawet zanim je sobie uświadomili.

Filozofia Mority: jak myślał przedsiębiorca, który nauczył świat kupować Japończyków

Za każdym produktem Sony, który stał się ikoną, stał nie tylko techniczny know-how, ale także cały system zasad - to, co później nazwano "Morita Way" lub "Sony Way". To nie tylko kurs biznesowy, ale zestaw przekonań, dzięki którym firma działa od dziesięcioleci.

Innowacja jest wcentrum. Morita wierzył, że nie należy pytać konsumentów, czego chcą - należy stworzyć coś, o czym nawet nie wiedzą. Sony konsekwentnie inwestuje 6-10% swoich przychodów w RD - nie dlatego, że jest to modne, ale dlatego, że bez tego nie ma przyszłości. Drugim filarem jest jakość.

Morita postawił sobie za zadanie zmianę nastawienia świata do napisu "Made in Japan": z "taniego" znaku na symbol niezawodności i doskonałości inżynieryjnej

Kolejna zasada: rynek nie czeka na ciebie - musisz sam go stworzyć. Po niepowodzeniach na początku Morita zdał sobie sprawę, że klasyczne badania rynku pokazują tylko przeszłość. Zamiast więc podążać za popytem, Sony wprowadziło produkty na rynek, a następnie dostosowało je po otrzymaniu informacji zwrotnych. Wszystko to było zgodne z długoterminową wizją: nie gonić za kwartalnymi zyskami, ale budować pozycję lidera na lata. W przeciwieństwie do wielu zachodnich firm, Morita krytykował "papierowe zyski" i oderwanie od prawdziwej produkcji.

Edukacja to kolejny temat. W swojej książce Gakureki Muyō Ron (Never Mind School Records) napisał wprost, że świadectwa szkolne nie są wyznacznikiem potencjału. Morita cenił inicjatywę, motywację, przywództwo i praktyczne myślenie, a nie oceny. Filozofię tę zakorzenił w samej kulturze Sony.


Akio Morita. Ilustracja: akiomorita.com

Globalna ekspansja: jak Morita wyprowadził Sony poza Japonię

Od pierwszych dni istnienia Sony, Akio Morita patrzył poza rynek japoński. Kraj właśnie wyszedł z wojny, popyt krajowy był niewielki, a Morita wyraźnie rozumiał, że jeśli chcesz skali, spójrz na Stany Zjednoczone. Po podróży do Europy w 1953 roku, gdzie był pod wrażeniem globalnego zasięgu Philipsa, ugruntował tę decyzję. Strategia była równie prosta, co genialna: albo budujesz własną markę, albo pracujesz dla kogoś innego.

Był to prawdziwy przełom dla Japonii w tamtym czasie: Morita odrzucił lukratywne kontrakty OEM (produkcja pod cudzym logo) i nalegał, by nazwa Sony zawsze widniała na produkcie z dumą. Dla niego logo nie było tylko czcionką - było życiem firmy, które należało chronić. Aktywnie korzystał z amerykańskich metod marketingowych, rozwijał reklamę i nalegał, aby firma rozmawiała bezpośrednio z klientem, a nie przez pośredników.

Ambicje Mority dotyczące globalnej ekspansji nie były na papierze - działał szybko i strategicznie. Już w 1960 roku Sony stworzyło dwie kluczowe struktury - Sony Corporation of America i Sony Overseas S.A. w Szwajcarii. W następnym roku firma podjęła krok, który w tamtym czasie wydawał się przełomem na skalę krajową: stała się pierwszą japońską firmą notowaną na nowojorskiej giełdzie papierów wartościowych. Akcje są rejestrowane za pośrednictwem Amerykańskich Kwitów Depozytowych (ADR), otwierając dostęp do kapitału zagranicznego i podnosząc profil firmy w skali globalnej.

W 1963 r. Morita wraz z rodziną przeniósł się na rok do Stanów Zjednoczonych - nie jako turysta, ale jako student. Studiował język, zachowanie i myślenie biznesowe, aby rozmawiać z Ameryką w jej języku. Jego podejście wyprzedzało swoje czasy: połączyć globalne myślenie z lokalnym zrozumieniem, aby stworzyć światowej klasy produkt, ale dostosowany do konkretnego konsumenta. Dla niego marketing nie polegał na sprzedaży - chodziło o wyjaśnienie wartości nowego, jeszcze nieoczywistego produktu. I to właśnie ostatecznie sprawiło, że Sony stało się nie tylko eksporterem, ale globalną marką, która mogła dyktować ceny i nadawać ton - nie tylko w technologii, ale także w kulturze.

Morita nie poprzestał jednak na finansach. W 1972 roku Sony otworzyło swoją pierwszą fabrykę w Stanach Zjednoczonych, opierając się nie tylko na sprzedaży, ale także na lokalnej produkcji. W tym samym roku, w geście na rzecz równowagi handlowej, uruchomiła Sony Trading Company, aby promować eksport amerykańskich towarów do Japonii. Był to nie tylko krok w kierunku globalizacji, ale także demonstracja: Sony chce być nie tylko graczem na rynku międzynarodowym, ale partnerem budującym dwustronne relacje.

Styl zarządzania Mority: nie szef, ale szef załogi

W Sony Akio Morita nie stworzył firmy - zbudował tętniący życiem ekosystem, w którym inżynierowie, marketingowcy i menedżerowie pracowali jako zespół, a nie jako trybiki w biurokratycznej maszynie. Jego styl zarządzania był nietypowy dla Japonii w tamtym czasie: zamiast ścisłej hierarchii miał poczucie wspólnego celu, a zamiast sztywnych ról miał swobodę poszukiwania siebie w firmie.

Morita wierzył, że motywacją nie są pieniądze, ale wyzwanie, zwłaszcza dla inżynierów. Trzeba im nadawać kierunek, a nie rozkazywać. Dlatego cenił inicjatywę, otwartą dyskusję i nie bał się konfliktu pomysłów - jego zdaniem zderzenie poglądów prowadzi do silniejszych rozwiązań niż konsensus, który tłumi indywidualność.

W 1966 roku firma wprowadziła w Japonii rewolucyjny system: wewnętrzną mobilność, która pozwalała pracownikom przenosić się do innych działów bez zgody bezpośredniego przełożonego. To nie tylko pomogło ludziom uwolnić ich potencjał, ale także posłużyło jako papierek lakmusowy: jeśli wszyscy chcieli opuścić dział, oznaczało to, że coś jest nie tak z tamtejszym kierownictwem.

Morita nie dystansował się również od swoich pracowników: odwiedzał zakłady i rozmawiał ze wszystkimi, od menedżerów najwyższego szczebla po nowicjuszy. Osobiście witał się z młodymi specjalistami i nieustannie podkreślał, że przyszłością firmy są ludzie, a nie raporty dla inwestorów. Dlatego nie polegał na dyplomach - interesowały go praktyczne umiejętności, charyzma i cechy przywódcze. Czasami Morita zapraszał nawet działaczy związków zawodowych do zespołu zarządzającego, ponieważ mieli już naturalny autorytet.

Jego filozofia kontrastowała z modelem amerykańskim: krytykował skupienie się na kwartalnych zyskach, nadmierne poleganie na konsultantach, słabe bezpieczeństwo pracowników i niechęć do długoterminowych inwestycji w RD. Dla niego ludzie byli aktywem, a nie zmienną pozycją kosztową.

Tak narodził sięSony Way- kultura korporacyjna, która łączyła japońską lojalność i długoterminowość z elastycznymi, ludzkimi praktykami HR. Stało się to niewidoczną, ale bardzo realną przewagą firmy - i podstawą wszystkich jej przełomowych osiągnięć.

Betamax vs VHS: kiedy przewaga techniczna nie jest zwycięstwem

W 1975 roku Sony weszło na rynek z Betamax SL-6300, pierwszą udaną domową nagrywarką wideo. Firma miała wielkie plany: uczynić format standardem, tak jak wcześniej udało jej się to z profesjonalnym systemem U-matic. Jednak rok później JVC (spółka zależna Matsushita) wprowadziła na rynek konkurenta, VHS, i rozpoczęła się wojna formatów, która stała się klasycznym studium przypadku dla każdego, kto kiedykolwiek próbował narzucić standard na rynku.


Pierwsza nagrywarka wideo Sony Betamax SL-6300. Ilustracja: Sony

Pomimo lepszej jakości obrazu Betamax, VHS wygrał - i oto dlaczego:

  • Czas nagrywania: VHS mógł nagrywać przez 2 godziny na raz, Betamax tylko 1. Do oglądania filmów i nagrywania programów było to krytycznie niewystarczające. Sony nie chciało poświęcać jakości na rzecz długości - i straciło na szybkości.
  • Cena: Odtwarzacze VHS były prostsze i tańsze w produkcji i zakupie.
  • Licencje: JVC otworzyło format dla dziesiątek producentów(Panasonic, Hitachi, Sharp itp.), podczas gdy Sony utrzymywało Betamax w ścisłych ramach. W rezultacie VHS po prostu zapełnił półki sklepowe.
  • Zawartość: studia, dystrybutorzy, a nawet branża 18+ byli bardziej aktywni we wspieraniu VHS, więc wydawano na nim więcej filmów. Konsumenci po prostu wybierali to, co było łatwiejsze do znalezienia i obejrzenia.

W 1981 roku VHS miał już 70% rynku, podczas gdy Betamax miał tylko 25%. Sony trzymało się jeszcze przez kilka lat, ale ostatecznie poddało się w 1988 roku, wypuszczając własny odtwarzacz VHS.

Ta porażka dała surową, ale przydatną lekcję: to nie najlepsza technologia wygrywa, ale ta, która lepiej rozumie potrzeby rynku, buduje ekosystem i znajduje sojuszników. I nawet Morita, ze swoim talentem do budowania marki, nie mógł uratować formatu, który nie był wspierany przez branżę. W kolejnych projektach Sony nie powtórzyło tego błędu, na przykład tworząc płyty CD z Philipsem.

Sony kupuje Hollywood: jak Morita połączył technologię i treści

W drugiej połowie lat 80. Morita zrealizował swoją wizję "konwergencji" - połączenia elektroniki z muzyką, filmem i rozrywką. Wierzył, że przyszłość należy do tych, którzy jednocześnie tworzą zarówno urządzenia, jak i to, co jest oglądane lub słuchane. I poszedł na całość.

W 1988 r. Sony przejęło CBS Records Group, jedną z najbardziej znanych wytwórni muzycznych na świecie z wytwórniami Columbia i Epic, za 2 miliardy dolarów. Aktywa te stały się później Sony Music Entertainment. W następnym roku dokonano jeszcze głośniejszej transakcji: firma kupiła Columbia Pictures Entertainment (wraz z TriStar i innymi aktywami filmowymi) za 3,4 miliarda dolarów plus dług. W ten sposób narodziło się Sony Pictures Entertainment, a japońska korporacja zyskała własny front filmowy w samym sercu Hollywood. W tamtym czasie wyglądało to na hazard.

Analitycy mieli wątpliwości, integracja była trudna, a koszty ogromne.

Ale dla Mority nie chodziło o szybki zysk - chodziło o strategię na dekady. Chciał, aby Sony nie było tylko producentem telewizorów lub odtwarzaczy, ale pełnoprawnym graczem multimedialnym, który kontroluje cały łańcuch: od treści do urządzenia. To właśnie te kroki utorowały drogę do tego, czym Sony stało się później - hybrydą technologii, filmu, muzyki i gier. I chociaż Morita nie był już u steru, jego wizja nadal działała.

Narodziny PlayStation

Historia PlayStation to nie tylko techniczna rewolucja w świecie gier wideo, ale także kulminacja filozofii, którą Akio Morita budował przez lata. Choć w momencie premiery pierwszej konsoli nie był on już zaangażowany w zarządzanie operacyjne Sony, to właśnie jego zasady - innowacyjność, tworzenie nowych rynków, zaufanie do inżynierów - stworzyły grunt, na którym narodził się ten przełomowy projekt.

Kluczowymi postaciami w uruchomieniu PlayStation byli geniusz techniczny Ken Kutaragi, uważany za"ojca PlayStation", oraz prezes Sony Norio Ohga. To właśnie Ohga, protegowany Mority, dał zielone światło do samodzielnego rozwoju konsoli po publicznym zerwaniu współpracy z Nintendo. Historia zna niewiele przypadków, w których zdrada partnera przerodziła się w wielomiliardowy biznes. Ale tak się stało - dzięki ambicji, determinacji i kulturze, którą stworzył Morita.


Sony PlayStation, 1994 rok. Ilustracja: Wikipedia

Dla tych, którzy chcą wiedzieć więcej

PlayStation nie zaczęło się jako indywidualne przedsięwzięcie, ale jako wspólny wysiłek z ówczesnym niekwestionowanym królem branży gier wideo, Nintendo. Pod koniec lat 80-tych, Sony i Nintendo rozpoczęły wspólne przedsięwzięcie w celu opracowania napędu CD-ROM dla niezwykle udanego Super Nintendo Entertainment System (SNES). To urządzenie peryferyjne, wcześniej znane jako "Play Station" lub"SNES-CD", było strategicznym posunięciem dla obu firm. Nintendo chciało rozszerzyć swój system kartridży o płyty CD o większej pojemności. Partnerstwo zostało ogłoszone na targach CES w 1991 roku. Jednak wkrótce potem Nintendo publicznie anulowało umowę, ogłaszając nowe partnerstwo z konkurentem Sony, firmą Philips. Dla Sony była to jawna zniewaga, ale dla Kena Kutaragi była to zachęta do udowodnienia, że firma może stworzyć własną platformę do gier, a nie tylko być wykonawcą zewnętrznym. I ostatecznie to właśnie ta zdrada stała się punktem wyjścia dla pierwszego PlayStation.

Chociaż sam Morita doznał udaru mózgu, który doprowadził do jego oficjalnej rezygnacji ze stanowiska prezesa zarządu w listopadzie 1994 roku, zaledwie kilka dni przed premierą PlayStation w Japonii, jego strategia łączenia sprzętu z treścią (muzyką, filmami, grami) została zrealizowana w najczystszej formie dzięki konsoli. Połączyła ona technologię CD Sony z nową formą rozrywki, doskonale ucieleśniając ideę konwergencji, którą Morita promował od czasu przejęcia CBS Records i Columbia Pictures.

Tak więc, podczas gdy Kutaragi stworzył samo urządzenie, a Oga bronił go za kulisami, Morita jest tym, który kiedyś stworzył zasady gry, w którą później grali tak genialnie.

Dziedzictwo Mority

W 1993 roku, podczas gry w tenisa, sportu, który Morita uwielbiał, doznał udaru mózgu. Konsekwencje były poważne: częściowy paraliż, wózek inwalidzki i stopniowa utrata sił. W listopadzie 1994 roku oficjalnie ustąpił ze stanowiska prezesa zarządu, przekazując firmę Norio Hozi, którego sprowadził do Sony.

3 października 1999 roku, w wieku 78 lat, Akio Morita zmarł na zapalenie płuc w tokijskim szpitalu. Odszedł, ale to, co zbudował - firma, marka, filozofia - przetrwało. I nadal tak jest.

Akio Morita był nie tylko biznesmenem, ale także aktywnym intelektualistą publicznym, który chętnie dzielił się swoją wizją świata. W 1966 roku opublikował książkę"Don't PayAttentionto School Records", w której wzywał do nie oceniania ludzi wyłącznie na podstawie osiągnięć akademickich, ale raczej na podstawie praktycznych umiejętności, motywacji i charakteru. Jego najbardziej znaną autobiografią jestMade in Japan(1986), która nie tylko opowiada historię Sony, ale także porównuje kultury biznesowe Zachodu i Japonii i stała się bestsellerem.

W 1989 roku Morita opublikował kontrowersyjną książkę The Japan That Can SayNo, którą napisał wspólnie z nacjonalistycznym politykiem Shintaro Ishiharą. Wzywał w niej do bardziej niezależnego stanowiska w stosunkach Japonii ze Stanami Zjednoczonymi i krytykował amerykańską arogancję. Chociaż Morita napisał tylko część tekstów (i nie był autorem najbardziej ostrych stwierdzeń), został poddany fali krytyki. Epizod ten wydawał się sprzeczny, ponieważ Morita wcześniej budował wizerunek "pomostu" między Japonią a Zachodem.


Książki Akio Mority. Ilustracja: gagadget

Pomimo skandalu, Morita odegrał kluczową rolę w międzynarodowych stosunkach gospodarczych. Był wiceprezesem Keidanren, głównego japońskiego stowarzyszenia biznesowego i członkiem tak zwanej "grupy mędrców" w dialogu między Japonią a Stanami Zjednoczonymi. Był często zaangażowany w duże międzynarodowe transakcje, takie jak pomoc General Motors w inwestowaniu w Isuzu w 1972 roku. Jako jeden z najbardziej znanych japońskich biznesmenów na globalnej scenie, Morita odcisnął również znaczące piętno na ekonomii politycznej.

Podsumowanie: czego możemy nauczyć się z historii Mority?

Akio Morita przeszedł drogę od spadkobiercy rodziny piwowarów sake do współzałożyciela globalnego giganta Sony. Wraz z Masaru Ibuką zbudował firmę, która zmieniła światowe postrzeganie japońskiej technologii. Dzięki takim produktom jak radio tranzystorowe, telewizor Trinitron i Walkman, Morita nie odgadywał trendów - on je tworzył.

Jego podejście - myślenie długoterminowe, priorytetowe traktowanie innowacji, szacunek dla pracowników i zrozumienie globalnego kontekstu - jest do dziś źródłem inspiracji. Nawet porażka Betamax była przydatną lekcją: wyższość techniczna nie działa bez ekosystemu rynkowego i dbałości o potrzeby konsumentów.

Morita połączył to, co rzadko się łączy: fizyka z wykształcenia, marketingowca z intuicji, globalnego stratega z powołania. Jego pomysły na zarządzanie, budowanie marki i pracę z ludźmi są nadal studiowane w szkołach biznesu. Po jego śmierci premier Japonii nazwał Moritę "lokomotywą, która ciągnęła japońską gospodarkę" - i nie jest to przesada. Jego sposób myślenia, podobnie jak jego firma, pozostał z nami przez długi czas.

W czasach, gdy firmy gonią za raportami kwartalnymi, zasady Akio Mority są antidotum na krótkowzroczność. Wiara w innowacje, markę, człowieczeństwo i globalną odpowiedzialność - wszystko to pozostaje ważne w XXI wieku. W tym sensie jego historia nie jest tylko kolejną biografią sławnej osoby, ale przewodnikiem dla tych, którzy budują przyszłość.

Dla tych, którzy chcą wiedzieć więcej