USA żądają od Tajwanu przeniesienia 50% produkcji chipów do Ameryki dla ochrony przed Chinami
Waszyngton zaostrza presję na Tajwan, żądając przeniesienia 50% produkcji półprzewodników do USA. Według ministra handlu Howarda Lutnika, to właśnie ten warunek stanie się gwarancją amerykańskiego wsparcia militarnego w przypadku chińskiej inwazji.
Co wiadomo
Dziś Tajwan produkuje około 95% wszystkich chipów do smartfonów, samochodów i technologii obronnej. Ta „krzemowa monopolizacja” stała się kluczem do międzynarodowego bezpieczeństwa wyspy: kraje Zachodu chronią ją, ponieważ są zależne od dostaw mikroczipów.
Jednak w USA uznają tę sytuację za ekstremalnie ryzykowną. „95% naszych chipów jest produkowanych 9 tysięcy mil stąd. Jak będziemy produkować drony lub sprzęt wojskowy, jeśli Chiny odetną dostęp?” — zauważył Lutnik. Jego celem jest zwiększenie udziału krajowej produkcji z obecnych 2% do 40%. W tym celu proponuje „przenieść cały łańcuch dostaw z Tajwanu do USA”.
Dlaczego to trudne
Pomysł wydaje się „herkulesowym zadaniem”. Nawet w samej Ameryce przyznają: droga do niezależności od tajwańskich chipów zajmie od 10 do 20 lat. Sam szef Nvidia, Jensen Huang, w 2023 roku stwierdził, że to zajmie „dekady”. Ponadto Tajwanowi jest ekstremalnie trudno zrezygnować z jego unikalnego statusu światowego lidera, z którego jest dumny.
Lutnik twierdzi, że USA są gotowe zaoferować Tajwanowi „gwarancje bezpieczeństwa” i zachować jego znaczenie, ponieważ reszta produkcji pozostanie na wyspie. Jednak eksperci zauważają: przeniesienie półprzewodnikowego „serca” świata jest niemożliwe bez ogromnych inwestycji i pokonania deficytu wykwalifikowanej siły roboczej w USA.
Tymczasem TSMC już obiecało zainwestować 100 miliardów dolarów w fabryki na terenie Ameryki. Ale najnowocześniejsze chipy wciąż są produkowane na Tajwanie.
Źródło: Ars Technica