Media: USA i Wielka Brytania zgadzają się na użycie przez Ukrainę rakiet dalekiego zasięgu na terytorium Rosji

Autor: Anton Kratiuk | dzisiaj, 13:18

Od dłuższego czasu Ukraina prosi swoich zachodnich partnerów o pozwolenie na użycie rakiet dalekiego zasięgu do uderzenia w obiekty wojskowe znajdujące się głęboko na terytorium Rosji.

Eksperci wojskowi wielokrotnie podkreślali, że skuteczniej jest "zniszczyć łucznika niż strzałę", wyjaśniając potrzebę uderzeń, na przykład, w lotniska, z których startują samoloty kraju terrorystycznego, które systematycznie niszczą infrastrukturę cywilną i energetyczną, pochłaniając przy tym wiele istnień ludzkich.

Przez długi czas zachodnie demokracje dyskutowały nad wykonalnością takiej decyzji i wydaje się, że sytuacja uległa zmianie.

Co wiadomo

Dziś - 14 września - prezydent USA Joseph Biden spotkał się w Białym Domu z brytyjskim premierem Keirem Starmerem. Jednym z głównych tematów była dyskusja na temat przyznania Ukrainie prawa do uderzenia rakietami dalekiego zasięgu produkcji zachodniej w celu zniszczenia baz lotniczych, pozycji rakietowych i innych celów wojskowych w głębi Rosji.

Ponieważ po rozmowach nie odbyła się konferencja prasowa, nie ogłoszono oficjalnie, jaką decyzję podjęli główni partnerzy Ukrainy. Jednak źródła The Guardian podały, że strony osiągnęły porozumienie i pozwolą Ukrainie na użycie rakiet dalekiego zasięgu.

Należy zauważyć, że żadne oświadczenia nie zostaną wydane, zanim pierwsza rakieta nie spadnie na obiekt wojskowy kraju agresora.

Dziennikarze zauważyli, że Biden i Stramer nie zwracają uwagi na groźby dyktatora Putina dotyczące eskalacji konfliktu. Przypomnijmy, że w czwartek powiedział, że podejmując pozytywną decyzję w sprawie Storm Shadow i innych pocisków dalekiego zasięgu, "kraje NATO staną się bezpośrednimi uczestnikami konfliktu, a Rosja podejmie działania odwetowe". Starmer powiedział jednak dziennikarzom, że "to Rosja rozpoczęła ten konflikt. Rosja nielegalnie najechała Ukrainę. Rosja może natychmiast zakończyć ten konflikt. Ukraina ma prawo do samoobrony".

Źródło: The Guardian