Prawa fizyki trzymają - pięć lat zajęło naukowcom udowodnienie, że 7-krotne przekroczenie prędkości światła przez odrzutowiec, który powstał w wyniku zderzenia gwiazd neuronowych, było błędem
Fizycy spędzili pięć lat wykonując obliczenia, aby udowodnić, że prędkość światła nie została przekroczona.
Co wiadomo
299,792,458 m/s to wartość znana od czasów szkolnych. Choć dla wielu bardziej znane oznaczenie to 3 x 108 m/s. Tak, to prędkość światła w próżni, fundamentalna stała fizyczna. Ale pięć lat temu teleskopy zarejestrowały 7-krotną prędkość światła.
Późnym latem 2017 roku za pomocą teleskopu Hubble'a zaobserwowano zderzenie dwóch gwiazd neuronowych, które następnie trafiły do czarnej dziury. W wyniku zderzenia doszło do wybuchu grawitacyjnego GW170817. Spowodowało to wybuch materii zwany strumieniem.
Wstępne obliczenia fizyków wykazały, że prędkość strumienia przekraczała 7-krotnie prędkość światła. Z czasem radioteleskopy zarejestrowały spadek prędkości, ale nadal przekraczała ona prędkość światła. Tym razem czterokrotnie.
Mimo że to niemożliwe, udowodnienie tego zajęło naukowcom pięć lat. Przez cały ten czas fizycy pracowali nad metodą, która pozwalała im na dokładną analizę danych z teleskopów, w tym z Hubble'a. W pracach brał udział satelita Gaia Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) oraz radioteleskopy Narodowej Fundacji Nauki Stanów Zjednoczonych.
Ponowna analiza wykazała, że prawa fizyki nie zostały złamane. Fizycy ustalili, że strumień, który pojawił się w wyniku zderzenia dwóch gwiazd neutronowych, poruszał się z prędkością około 99,97% prędkości światła.
Gwiazdy neutronowe to ocalałe rdzenie masywnych gwiazd, które wybuchły. Mają niewyobrażalną gęstość, w wyniku czego jedna łyżeczka materiału na Ziemi ważyłaby co najmniej 4 miliardy ton.
Źródło: Hubblesite