Teleskop Jamesa Webba może śledzić cele poruszające się z prędkością ponad 100 msek - 223% szybciej niż planowano
Obserwatorium Kosmiczne Jamesa Webba udowodniło, że jest w stanie obserwować obiekty kosmiczne z prędkością ponad trzykrotnie większą niż ich maksymalna prędkość śledzenia. Zderzenie sondy DART z asteroidą w zeszłym roku pomogło to udowodnić.
Co wiadomo
James Webb obserwował, jak statek kosmiczny wleciał w asteroidę, aby zmienić jej trajektorię. Teleskop nie miał być w stanie śledzić obiektów, które mają tak dużą prędkość kątową. Okazało się jednak, że można.
Kosmiczny teleskop ma w tym celu na pokładzie Fine Guidance Sensor (FGS). Wychwytuje nieruchomą gwiazdę i przesuwa ją z prędkością, która odpowiada prędkości śledzonego obiektu. Proces ten jest wykonywany do momentu, gdy gwiazda zniknie z pola widzenia czujnika. Dzieje się to szybko, co bardzo utrudnia obserwację.
"Na papierze James Webb może śledzić cele, które poruszają się z prędkością kątową Marsa - 30 ms/s (milisekund kątowych na sekundę). Jednak dzięki eksperymentom naukowcy udowodnili, że teleskop może obserwować obiekty, które poruszają się z prędkością do 67 milisekund na sekundę.
To jednak nie wystarczyło, by zarejestrować zderzenie DART z asteroidą. Aby śledzić kosmiczną katastrofę, należało przekroczyć poprzeczkę z prędkością 100 msec/s (360 min/h). Aby przetestować system, naukowcy najpierw użyli symulatora, a następnie sprawdzili możliwości teleskopu na asteroidzie 2010 DF1. W efekcie James Webb zarządzał prędkościami 324 i 396 min/h.
Mimo sukcesu, naukowcy nie mają planów wykorzystania kosmicznego obserwatorium w tym trybie. James Webb będzie śledził obiekty z maksymalną prędkością kątową 75 milisekund na sekundę, z możliwością zwiększenia jej do 100 milisekund na sekundę.
Źródło: NASA