Renesans gier MMO powrasta bez fanfar
W erze szybkich, ultradynamicznych gier jak Fortnite czy Apex Legends, nieoczekiwany powrót do oldschoolowej rozrywki zyskał na sile. Runescape Old School, tradycyjna gra MMO z 2001 roku, ponownie zdobywa fanów. Gra zyskała ponad 200 tysięcy jednocześnie zalogowanych graczy, serwery dosłownie pękają w szwach, a nowe światy muszą być uruchamiane przez studio Jagex niemal natychmiast.
Co wiadomo
Powrót Runescape nie nastąpił bez powodu. Z jednej strony, nostalgia. Pokolenie, które dorastało przy tej grze, teraz ma trzydziestkę, kredyty i chęć powrotu do świata, gdzie największym zmartwieniem było czy zdobędziesz wystarczającą ilość rudy. Z drugiej strony, streaming. Twórcy tacy jak Sodapoppin czy Savix masowo zaczęli grać w OSRS, przyciągając rzesze fanów. Porażka WoW, przemijanie New World i zawiłości Final Fantasy XIV zrobiły swoje.
Jednak co ciekawe, to nie tylko sentyment. Runescape wprowadza bowiem demokratyczny system aktualizacji, gdzie nowe funkcje są poddawane pod głosowanie graczy. 75% musi zagłosować „za”, aby wprowadzić zmiany. W czasach, gdy gry zamieniają się w sklepy z mikrotransakcjami, OSRS pokazuje, że można inaczej. Stara szkoła mówi, że chcesz być dobry – graj i trenuj, a nie kupuj błyskotek.
Jednym z fenomenów jest również Agile Tom, który spędził ponad 10 tysięcy godzin, grając na mikroskopijnym fragmencie mapy, ograniczając się do najtrudniejszych z możliwych wyzwań. W Runescape wciąż można wrócić do swoich ulubionych miejsc i zadań z przeszłości, co stanowi rzadki widok w obecnych czasach. Gra nie wymusza logowania się codziennie, a nowy kontent nie unieważnia starego.
Ostatnio, 23 lipca, zadebiutował dodatek Varlamore: The Final Dawn, zamykając ponad półtoraroczny cykl aktualizacji, z obietnicą dalszego rozwoju wspólnie z graczami. To dowód, że Runescape nie tylko wrócił, ale ewoluuje w najlepszym możliwym kierunku.